wtorek, 23 lutego 2010

Wędrowniczo!

Pierwsza część kursu drużynowych, która odbyła się w dniach 19-21 lutego 2010r. rozpoczęła się grą, która miała na celu nauczyć nas prowadzenia finansów drużyny. Były to bardzo przydatne zajęcia gdyż dowiedzieliśmy się jak pozyskiwać środki na cele drużyny i jak je rozliczać. Następnie podzielono nas na drużyny kursowe wg pionów wiekowych i od tej pory mieliśmy zajęcia w tych grupach.
Następny blok zajęć polegał na napisaniu konstytucji własnej drużyny co okazało się tematem do burzliwej dyskusji (tak, my dyskutujemy o wszystkim!). Drugiego dnia dowiedzieliśmy się jak rozpisywać próby na naramiennik, stopnie oraz znaki służb. Rozpisanie karty na znak służby zostało nam zadane jako zadanie domowe do następnego kursu. Lecz to nie koniec wrażeń tego dnia. Zbysiu zorganizował dla nas grę, w której ogólnie chodziło o zarządzanie osiedlem, aby pokazać nam jak powinny pracować grupy. Ale to dalej nie koniec ... Nasza kochana drużynowa Joanna Skupińska (HRRRR) przygotowała dla nas w kopertach listy które mieliśmy otworzyć o godzinie 17. Były w nich zawarte info o tym jaki jest czas, w kogo mamy się wcielić oraz że mamy się udać na zbiórkę drużyny do Kawiarni „Amaretto”. Cóż kto by pomyślał o takim miejscu na zbiórkę. Ale pokazało nam to, że takie zbiórki też mają bardzo ważne znaczenie nie tylko integracyjne ale też wpływają na kreatywność. W tym miejscu omówiliśmy co chcemy robić przez następny rok działania naszej „fikcyjnej” drużyny wędrowniczej, no nie wspominając, że druhna drużynowa się szarpnęła i postawiła nam kawę. SZAŁ :D. Wieczorem nasz zastęp został poproszony o pomoc w organizacji nadania naramienników wędrowniczych dla trzech druhen z Oleśnicy, co z chęcią uczyniliśmy. No i tak zakończyliśmy drugi dzień .
Trzeciego ranka była draka, gdyż nasz kochany Zbysiu stanął w naszej obronie i pozwolił nam pospać 30 minut dłużej, gdyż tej nocy wróciliśmy późno z nadania naramienników, za co mu serdecznie dziękujemy. Ostatnie zajęcia polegały na zapoznaniu się ze specjalnościami drużyn wędrowniczych.
Członkowie naszej drużyny się bardzo ze sobą zżyli dzięki tym zajęciom i nie tylko. Był to świetny weekend, który powtórzymy za dwa tygodnie.

odkr. Arkadiusz Woźniak

4 komentarze:

  1. małe sprostowanie:) powyższy artykuł sugeruje co nieco jakobym była drużynową kursowej drużyny, co się mija z prawdą:P w cudzysłowie powinno być, w cudzysłowie! wyimaginowaną drużynową waszej wyimaginowanej drużyny to byłam przez jakieś 1,5 h:P nie żebym tego żałowała... z taką ekipą konie kraść można (oczywiście nie dosłownie) i byłoby oczywiście zaszczytem dla mnie wielkim drużyny takiej być częścią a co dopiero drużynową...joł!

    OdpowiedzUsuń
  2. już nam tak nie słodź tutaj, bo pomyślę, że szykujesz jakieś trudne zadanie międzybiwakowe ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. nie planowałam nic takiego:P ale skoro już podsunęłaś mi taki pomysł...:DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. yyyyy, wróć!!! Kochana Nasza Druhna (nie)Drużynowa, na pewno nie ma takich planów ;-)

    OdpowiedzUsuń